Światowy Dzień Słonia
Dzisiaj obchodzimy Światowy Dzień Słonia #WorldElephantDay! Dla Birmy i Toto, naszych seniorek, ten dzień nie różni się wiele od każdego innego – prysznice, zabiegi pielęgnacyjne, powolne spacery po wybiegu i mnóstwo miłości, którą dostają od swoich opiekunów. Jednak jeszcze nie tak dawno temu ich życie było prawdziwym koszmarem…
Toto mieszka w naszym zoo od 14 lat. Ma około 60 lat. Została odłowiona z natury w Tajlandii jako młody słoń. Pod koniec lat 80-tych XX w. przywieziono ją do Europy, gdzie trafiła do cyrku. Musiała być krnąbrnym słoniem, bo jej kariera była krótka, a dodatkowo ma bolesne pamiątki. Przede wszystkim zniekształcone kości nóg od więzów, a także sparaliżowaną trąbę zapewne na skutek narzędzi do tresury. Birma, ta większa, mieszka u nas od 39 lat. Jest odrobinę starsza od Toto, ale również została odłowiona z natury i przywieziono ją do Europy w 1965 r. gdzie zmuszono do występów w cyrku. „Karierę” zakończyła po tym jak się zbuntowała i odmówiła współpracy. Wtedy to oddano ją do zoo, jak zepsuty sprzęt. Jej ciało również nosi znamiona tresury. Najbardziej widoczne są zniekształcenia nóg oraz blizny na nich.
Zobacz nasze poprzednie teksty:
Czytaj także: Jak zwierzęta radzą sobie z upałem?
Oraz: Ile jedzą zwierzęta w zoo i jak dużo to kosztuje?
Los słoni azjatyckich
Obie, kiedy do nas trafiły, były agresywne, nie potrafiły odpoczywać, jeść, spać i miały bardzo głęboką stereotypię. Takie zaburzenie objawia się tym, że zwierzę wpada w rodzaj katatonii i np. kompulsywnie się kiwa. Ich wyprowadzenie z tej traumy trwało około 6 lat. Wciąż nie jest idealnie, bo nie wymażemy z im pamięci.
Dlaczego o tym opowiadamy? Bo okazuje się, że los współcześnie żyjących słoni azjatyckich jest podobny. Nie trafiają jednak do cyrków, a do ośrodków szumnie nazywających się sanktuariami, gdzie poddawane są podobnym zabiegom jak w cyrku – łamane są psychicznie i fizycznie, wiązane, uczone określonych zachowań poprzez negatywne bodźce. To element maszynki do robienia pieniędzy, czyli miejsc, gdzie za słoną opłatą ok. 200 euro za dzień, turyści mogli „opiekować się” słoniami czyli wykąpać je i nakarmić. Cały proceder opisywany jest w ofercie jako ochrona gatunkowa słoni. Nim zrobimy sobie pamiątkowe zdjęcie na słoniu, zastanówmy się, ile osób przed nami wchodziło na jego grzbiet, ile musiał zaznać bólu, by nauczono go stać spokojnie i tolerować kolejnych turystów.
Czytaj także: Trening medyczny rekinów. Jak wygląda trenowanie ryb?
Odpowiedzialność za zagrożony gatunek słonia
Pomyślmy, czy chcielibyśmy być dotykani codziennie przez 200 zupełnie obcych osób? Niech historia naszych słonic będzie przestrogą – słonie to zwierzęta niezwykle inteligentne i czułe. Złamać je jest stosunkowo łatwo, ponowne złożenie do kupy może nie udać się nigdy. Warto zadać sobie pytanie, czy nasza chwilowa radość z obcowania ze słoniem warta jest takiego cierpienia. Podróżujmy zatem odpowiedzialnie!
I spieszmy się kochać nasze wrocławskie nestorki. Gdy odejdą, w zoo nie będzie już słoni. Wybieg, na którym przebywają emerytki jest dla nich wystarczający, ale dla hodowli mającej na celu rozmnażanie tego gatunku w celu jego ochrony, byłyby potrzebny o wiele większy teren i inne standardy dla pawilonu. Takiej inwestycji jednak nie planujemy. Nasze słonice należą do najstarszych żyjących w Europie przedstawicielek tego gatunku. Birma to ta większa. Cechuje ją odwaga i ciekawość. Bywa uparta i czasem nerwowa, a gdy coś jej dolega potrafi pokazać charakter. Najczęściej zdarza się to przed zmianą pogody. Według jej nastrojów można by przepowiadać pogodę. Zawsze jest pierwsza, aby zbadać wszelkie nowości na wybiegu. A gdy ona przetestuje nowinkę, wtedy włącza się Toto. Jest bardziej wycofana i ostrożna za cierpliwa i łagodna.
Czytaj także: Narodziny kotika w ZOO Wrocław