Mity o zwierzętach

dzikie w mieście logo

TOP 10 mitów o dzikich zwierzętach

1. To nieprawda, że jeż żywi się jabłkami, które nabija sobie na kolce

dzikie w mieście jeż

Już od najmłodszych lat bajki i książeczki dla dzieci pokazują nam jeża, który chodzi z jabłkiem i gruszką nabitymi na kolce. Ciekawe, w jaki sposób miałby je ściągnąć…

W rzeczywistości jeż nie używa swoich pleców do transportu, a kolce służą mu za pancerz. Głównym pokarmem jeża nie są owoce. Owszem, może ugryźć jabłko czy gruszkę, zje też fasolę, kukurydzę czy marchew, ale zdecydowanie woli mięso. Wydobywa z ziemi dżdżownice, ślimaki i inne bezkręgowce. Nie pogardzi owadami latającymi i małymi żabami. Jeż potrafi nawet wyjeść małe pisklę z gniazda.

Jeże które możemy spotkać w mieście, poradzą sobie bez nas. Jeśli chcesz dokarmiać jeże, możesz przygotować im trochę insektów ze sklepu dla terrarystów lub ugotować jajko na twardo. Na pewno nie dokarmiaj jeży chlebem, zakazane są także owoce cytrusowe, słodycze, a także wieprzowina. Jeże nie tolerują laktozy, nie podawaj im więc mleka.

Pokarm dla jeży powinien być serwowany w temperaturze pokojowej, najlepiej na płaskim spodeczku (jeż nie będzie potrafił sięgnąć na dno miseczki) w spokojnym kącie ogrodu (nie przy budzie psa i nie w zasięgu kota).


2. Martwych drzew wcale nie należy usuwać

Dzikie w mieście martwe drzewo

W martwych drzewach jest więcej życia, niż w tych wciąż rosnących! Gdy drzewo obumiera, zaczyna tworzyć nowy bogaty ekosystem, do czego przyczyniają się zarówno bakterie, grzyby, porosty, mchy, owady, jak i większe od nich zwierzęta. Proces próchnienia także jest pożądany.

W pniach drzew może drążyć tunele kozioróg dębosz (Cerambyx cerdo), a w jego korytarzach wyjściowych zimują nietoperze karliki. Korytarze te sięgają nawet 40 cm w głąb drzewa i mają 2 cm średnicy, więc dla osiągających masę 7-8 gramów karlików są idealne.

Duża część owadów jest saproksylicznych, czyli związanych z martwym drewnem. Jest ono dla nich źródłem pożywienia i środowiskiem rozwoju. Obecność martwych drzew zwiększa różnorodność w parku czy też ogrodzie i jest korzystna dla pszczół bąkówek, czy też chrząszczy. Co ciekawe, na żywych drzewach bytuje mniej gatunków owadów niż na martwych.

Nie tylko usuwanie martwych drzew, ale też zamiłowanie do nadmiernego porządku w ogrodzie doprowadza do zubożenia populacji owadów. Pozostaw opadłe liście samym sobie. Nie zrywaj także nadgniłych owoców – pożywią się nimi bezkręgowce, a potem owoce same opadną i użyźnią glebę

Czy wiesz, że…?

Martwe drzewo tętni życiem! Jeśli zobaczysz leżące i rozkładające się drzewo, nie żądaj jego usunięcia. Jest potrzebne przyrodzie!


3. Wiewiórki pamiętają!

wiewiórka

Mitem jest, że wiewiórki zapominają o zakopanych orzechach i żołędziach. Nie o wszystkich mogą zapomnieć, bo przecież w takim wypadku nie przetrwają.

Wiewiórki nie hibernują zimą, a bazują na pokarmie zgromadzonym jesienią. Chowają go w różnych miejscach, by zminimalizować straty, na wypadek gdyby do ich zapasów dostała się inna wiewiórka. Zdarza się, że nie zużyją całego zgromadzonego pokarmu, ale zupełne zapominanie o nim nie miałoby uzasadnienia z biologicznego punktu widzenia.


4. Nietoperze nie wysysają krwi i nie wplątują się we włosy

Dzikie w mieście karlik malutki

Na świecie istnieją tylko trzy gatunki nietoperzy żywiące się krwią i wszystkie zamieszkują Amerykę Południową. Na tym samym kontynencie występują gatunki owocożerne. W Europie, w tym w Polsce, spotkać możemy nietoperze żywiące się owadami.

Karliki, najmniejsze polskie nietoperze, są specjalistami w tępieniu komarów. Te kilkugramowe ssaki są w stanie w ciągu jednej nocy zjeść 2-3 tysiące komarów lub innych owadów podobnej wielkości.

Duże nietoperze żywią się większymi owadami. Borowce łapią ćmy, chrząszcze, chrabąszcze majowe, a nocek duży nawet owady chodzące – biegacze.

Nietoperze nie są groźne dla człowieka, nie atakują, a już na pewno nie wysysają krwi i nie wplątują się we włosy. Doskonale posługują się echolokacją i z łatwością omijają takie przeszkody jak nasza głowa. Mit o wplątujących się nietoperzach miał powstać ku przestrodze dziewcząt chodzących po nocy.

Czytaj także: Nietoperze Wrocławia


5. Karmniki-domki wcale nie są dobre dla ptaków

Wielu z nas na zajęciach w szkole zbijało z kilku deseczek domek dla ptaków, mający służyć im jako karmnik. Była to płaska deska tworząca podstawę, cztery słupki na jej narożnikach i wieńczący to wszystko daszek – zazwyczaj dwuspadowy. Każdy ma taki domek dla ptaków przed oczami, tymczasem wcale nie jest on dobrym rozwiązaniem.

sikorka karmnik dla ptaków

Odkąd zaczęliśmy zbijać takie domki na zajęciach ZPT, wiedza poszła do przodu. Okazuje się, że więcej jest minusów niż plusów takich domków.

Na płaskiej „podłodze” takiego karmnika zmieści się niewiele ziarna, ale co gorsza, zmiesza się ono z odchodami ptaków. Nie są one bowiem zbyt eleganckie jeśli chodzi o toaletę i często defekują w tym samym czasie, w którym się pożywiają. Karmnik-domek to teren wymiany patogenów między ptakami.

Karmniki dla ptaków powinny być prostymi tubami z siatki, do których sypie się ziarno. Możesz stworzyć taką tubę samodzielnie wybierając siatkę o drobnych oczkach. Niektórzy robią karmniki z butelek po wodzie nakłuwając w nich otwory. Bywa jednak, że głowa ptaka utyka w otworze takiej butelki-karmnika. Zalecamy więc, by karmniki były z siatki.

Tuba z siatki ma wiele plusów. Nie musisz martwić się o to, gdzie ptak usiądzie – bez problemu zaczepi się nóżkami o siatkę. Taka tuba zmieści bardzo dużo ziarna. Nie zmieści za to kota, kuny, czy innego drapieżnika, który może wejść do zwykłego domku. Budowa tuby pozwala ptakom na higieniczne pożywianie się i nie gromadzi odchodów – wszystkie spadają na ziemię.

Gotowe tuby znajdziesz w sklepie zoologicznym lub ogrodniczym, a także w marketach budowlanych.

Sklepową tubę samodzielnie możesz napełnić na nowy sezon bez konieczności dezynfekcji. Większości ptaków wystarczy słonecznik – oczywiście w łupinach i niesolony. Nie musisz kupować drogich mieszanek ziaren ani komponować wyszukanego „bukietu smaków”.

Czytaj także: Jak zbudować karmnik


6. Zabranie zwierzęcia z parku czy lasu nie jest dla niego dobre

Czy zabierać “poszkodowane” zwierzę z parku lub lasu? Nie. Po pierwsze, często nie potrafisz ocenić, czy zwierzęciu coś dolega i rzeczywiście jest mu potrzebna pomoc. Zwierzęta, które wyglądają na porzucone, najczęściej wcale takie nie są. A po drugie – jeśli nawet zwierzę jest ranne, powinni się nim zająć specjaliści, bo taka pomoc to bardzo trudne zadanie.

Dzikie w mieście młody zając

Zapamiętaj, że młode sarny, zające, liski, ptaki często są pozostawiane przez matki ukryte w gęstej trawie, gdzie mają nie zwabiać potencjalnych drapieżników. Takim zwierzętom nic złego się nie dzieje, a ich mama jest w pobliżu. To, że zwierzę siedzi samotnie i jest zwinięte w kulkę, wcale nie znaczy, że dzieje mu się jakakolwiek krzywda.

Podloty piskląt często przebywają na ziemi, gdzie są dokarmiane przez swoje mamy. Niektóre ptaki po prostu gniazdują na ziemi (np. jarząbek, rudzik, czy skowronek). Owszem, zdarza się, że ptak mógł wypaść lub zostać wyrzucony z gniazda, jednak nie podejmuj się próby oceny takiej sytuacji. Możesz zadzwonić do specjalistów, by ocenili czy podlot jest ranny lub wymaga pomocy, ale nie ruszaj go. Zrób zdjęcie i wyślij SMS-em, na przykład do Ekostraży. W zdecydowanej większości przypadków okazuje się, że ptak jest bezpieczny i nic mu nie dolega.

Nawet jeśli zwierzę jest ranne, sam nie udzielaj mu pomocy, tylko wezwij odpowiednie służby. Gdy natrafisz na ranne dzikie zwierzę na terenie miasta, niezależnie od tego, czy w lesie, czy w parku, czy między blokami, dzwoń do Centrum Zarządzania Kryzysowego pod numer 71 770 22 22. Gmina ma obowiązek opieki nad wszystkimi zwierzętami na swoim terenie i realizuje go poprzez CZK, które koordynuje wszystkie działania służb ratunkowych.

CZK jest tym organem, który wzywa na miejsce firmę zajmującą się odławianiem rannych dzikich zwierząt. To CZK dysponuje do akcji strażaków, jeśli są potrzebni by na przykład uwolnić lisa, który zaklinował się między szczebelkami w płocie, wyciągnąć sarnę ze studzienki lub wyswobodzić małego ssaka, którego głowa utknęła w słoiku. Numer ratunkowy 112 oraz numer do strażaków (998) też weź sobie do serca, gdyż powinno je znać każde dziecko. To uniwersalne numery, gdy jesteś akurat poza Wrocławiem i przydadzą się w całej Polsce.

Organizacją, która zajmuje się rannymi zwierzętami we Wrocławiu jest także Ekostraż, jednak nie dzwoń tam w przypadku potrącenia sarny czy dzika. Ekostraż specjalizuje się w opiece nad rannymi ptakami, a także małymi ssakami, między innymi jeżami, wiewiórkami, lisami.

Pamiętaj!

Zgłaszaj, jeśli zwierzęta są ranne, uwięzione lub w niebezpieczeństwie. Nigdy nie zabieraj młodych zajęcy, wiewiórek, podlotów ptaków. Najpewniej nie są ranne, a zabierając je zrobisz im krzywdę!

Ponadto Ekostraż zajmuje się interwencjami wobec właścicieli zwierząt domowych trzymanych w złych warunkach.

Do Ekostraży można dzwonić pod numer: 782 240 846 w godz. 8:30-15 (dni robocze); 605 78 22 14 w godz. 14:30-00:00 (dni robocze), 13:30-00:00 (dni wolne).


Potrąciłem zwierzę!

lis przy drodze

Jeśli potrącisz sarnę, dzika, czy jelenia, nie zabieraj go i nie dotykaj. Zadzwoń pod numer alarmowy.

Na terenie Wrocławia najlepiej zwrócić się bezpośrednio do Centrum Zarządzania Kryzysowego pod numer 71 770 22 22. Poza Wrocławiem uniwersalny będzie numer alarmowy 997 lub 112.

Za potrącenie zwierzęcia nie dostaniesz mandatu. Masz za to obowiązek udzielenia mu pomocy, o czym mówi artykuł 25. Ustawy o Ochronie Zwierząt. Tą pomocą jest wezwanie na miejsce odpowiednich służb, nie musisz nawet na nie czekać (choć to pomocne, potrącone zwierzę warto obserwować). Nikt nie wymaga od ciebie podejmowania się fizycznej pomocy rannemu dzikiemu zwierzęciu, a nawet podchodzenia do niego w celu ustalenia jego stanu.

Czytaj także: Jak pomagać


7. Łabędzi i kaczek nie należy dokarmiać, a już zwłaszcza wrzucać im do wody chleba!

Dzikie w mieście nie dokarmiać

Dokarmianie ptaków w mieście nie zawsze jest konieczne. W dużej mierze są samodzielne, choć środowisko jest tu znacznie zmienione, dlatego czasami potrzebna jest pomoc człowieka. Nie powinna być ona jednak kierowana do łabędzi, kaczek, czy też innych ptaków blaszkodziobych w zbiornikach wodnych w parkach – te gatunki powinny sobie poradzić same, a ostrzejszą zimą odlecieć.

Dokarmianie ptaków wodnych nie tylko nie jest potrzebne, ale powoduje, że przyzwyczajają się do człowieka i czekają, aż przyniesie im pokarm. Wtedy zostają na zimę na skutych lodem zbiornikach, choć w normalnych warunkach już dawno by odleciały. To właśnie wtedy przychodzi czas, kiedy należy im pomóc, bo to z naszej winy znalazły się w pułapce.

Ptakom nigdy nie dawaj chleba. Zawiera cukier, a także bardzo dużo soli, której ptaki nie mogą jeść. Dokarmianie ptaków chlebem prowadzi do schorzeń układu pokarmowego a nawet śmierci.

Ptaki blaszkodziobe jedzą ziarna, takie jak pszenica, ale też płatki owsiane, czy obierki z warzyw (marchewki, pietruszki), liście kalafiora, brukselki, jarmużu, brokuła, surowe warzywa (a jeśli gotowane, to bez soli). Pokarmu nie należy moczyć, nie wrzucaj go więc do wody. Namoknie i utonie lub zgnije.


8. Sowa wcale nie jest taka mądra

Mit, że sowa jest szczególnie mądra, być może wziął się stąd, że zawsze ma skupiony i zamyślony wzrok. To nie jest specjalnie inteligentny ptak.

Wraz ze wzrostem specjalizacji pokarmowej i wyszukanych systemów łowieckich, idzie spadek inteligencji zwierzęcia. Innymi słowy, sowa jest bardzo skutecznym łowcą, której większość ataków kończy się sukcesem i nie musi „kombinować”.

Sowa ma świetny wzrok i słuch, w odróżnieniu np. od kruka, czy nowozelandzkiego ptaka kea, które muszą lepiej przystosowywać się do zdobywania pokarmu, a brak szczególnie rozwiniętych cech fizycznych rekompensują inteligencją. Kruki rzucają orzechy pod jadące samochody, by je rozłupać i posługują się drobnymi narzędziami, np. wygiętymi haczykami w warunkach eksperymentalnych. Sowa nie podołałaby takim wyzwaniom, a co istotniejsze, w ogóle nie potrzebuje tych umiejętności do życia.


9. Sarna to nie jest “żona” jelenia, a “Dama” Leonarda nie trzyma łasiczki

Sarna i jeleń to dwa różne gatunki, choć oba można spotkać we Wrocławiu. Samiec jelenia to byk, a samica to łania. U saren samcem jest kozioł, a samicą koza. Jelenie są dużo większe niż sarny, a byk może mieć masę nawet 250 kg i bardzo rozłożyste poroże, podczas gdy kozioł sarny dorasta do nieco ponad 20 kilogramów, a jego poroże nie jest tak okazałe.

dzikie w mieście jeleń
jeleń

Nie tylko sarny i jelenie sprawiają pewien problem w rozróżnieniu. Jenot jest mylony z szopem praczem. Ten pierwszy jest powszechniejszy w Europie, także w Polsce. Szop pracz to także gatunek obcy, ale na razie jeszcze dużo rzadszy. Interwencje wobec szopów na terenie Wrocławia w ciągu roku można policzyć na palcach jednej ręki.

Mylone są także szakale i wilki. Te pierwsze jeszcze niedawno w ogóle nie występowały w Polsce, ale w 2015 roku potwierdzono pierwszy przypadek zaobserwowania szakala złocistego. We Wrocławiu żaden taki przypadek nie został jeszcze oficjalnie potwierdzony, ale na Dolnym Śląsku – owszem. Szakale są mniejsze od występującego w Polsce wilka szarego, a barwa ich futra jest brązowo-szara. Szakale złociste zamieszkują głównie południowo-zachodnią Azję od Mjanmy, przez Indie po Bliski Wschód oraz Turcję i Bałkany.

Łasica mylona jest z gronostajem na tyle często, że Damę z gronostajem Leonarda da Vinci niektórzy błędnie nazywają Damą z łasiczką. Nic podobnego – zwierzę na rękach Cecylii Gallerani to gronostaj, który zimą przybiera białą okrywę włosową, a czarny zostaje jedynie koniuszek jego ogona. Latem łasice i gronostaje wyglądają podobnie, stąd liczne pomyłki. Gronostaje są symbolem władzy, a z ich futer szyto etole królewskich płaszczy: białe z czarnymi „kropkami”. Futra gronostajów w szacie zimowej były trudne do zdobycia, a więc tym bardziej drogocenne i „królewskie”. Obecność gronostaja na rękach “Damy” ma być aluzją do jej związków z księciem Mediolanu Ludovico Sforzą zwanym il Moro.

Łasice występują we Wrocławiu bardzo rzadko, gronostaje tym bardziej. Dużo częściej można u nas spotkać kuny, swoją drogą także mylone z łasicami.

Jerzyk jest mylony z pustułką, choć to dwa różne ptaki o innym umaszczeniu. Jerzyk jest ciemny, a pustułka pstrokata, o jasnobrązowym ciele z ciemnymi plamkami, jasnej głowie i ciemnym ogonie. Jest także mylona z krogulcem i kobuzem. Niektórym bardzo trudno rozróżnić orły, jastrzębie i sokoły. W miastach dużo częściej mylonymi ptakami są kawki, wrony, gawrony i kruki.

Niektórzy mylą także zające i króliki. Zające szaraki mają wyraźnie dłuższe skoki (tylne nogi) i stojące długie uszy. Występuje u nas także królik europejski znajdujący się pod ochroną, ale wyrządzający szkody w uprawach. Króliki są ogólnie mniejsze, wydają się też bardziej „puszyste” niż zające. Mają mniejsze uszy i krótsze nogi. Chętniej żywią się roślinnością zielną ale i roślinami uprawnymi takimi jak marchew, kalafior, jarmuż, sałata. Zające żywią się także, korzonkami, nadziemnymi częściami roślin, korą i gałązkami.


10. Nie taki wilk straszny, jak go malują

wilk

O żadnych innych zwierzętach nie powstało tyle mitów, co o wilkach. Niektórzy nadal są przekonani, że to groźne krwiożercze zwierzęta zagrażające człowiekowi. Nic podobnego.

Wilki występują we wszystkich rejonach Polski. Spotkania z tymi zwierzętami są jednak rzadkie i nie musisz się ich obawiać. Wilk ma wrodzony lęk przed człowiekiem, a gdy cię spotka, pójdzie sobie, jeśli nie będzie niepokojony. Wilki potrafią bronić młodych, nawet przed niedźwiedziem, ale nigdy nie mają takiej odwagi w stosunku do człowieka. Zostały okryte złą sławą, co doprowadziło do zmniejszenia ich populacji, która obecnie się odbudowuje.

– W Polsce, od zakończenia II Wojny Światowej do momentu objęcia wilka ochroną nie zarejestrowano przypadków ataków zdrowych wilków na ludzi – opisuje dr hab. Sabina Nowak na stronie Stowarzyszenia Dla Natury „Wilk”, które zajmuje się ochroną wilków i rysi w Polsce.

– Istnieją natomiast takie relacje z lat wcześniejszych, a dotyczą one najczęściej osobników chorych na wściekliznę. Generalnie, im bardziej odległe czasy, tym więcej dramatycznych opisów ataków wilków na ludzi. Jednak wiarygodność tych informacji jest niemożliwa do zweryfikowania – dodaje.

Ataki wilków na zwierzęta gospodarskie także należą do rzadkości. Zazwyczaj ofiarą tych drapieżników padają jelenie, sarny i dziki, a nie kozy czy owce. Większość szkód rolników wynika z ich niedopatrzenia i nieodpowiedniego zabezpieczenia inwentarza. Zwierzęta gospodarskie nie są w stanie skutecznie uciekać przed drapieżnikami.

Wilki tworzą silne więzi społeczne i żyją w grupach opartych na parze rodzicielskiej, które nazywamy rodzinami. W Polsce nie ma grup rodzinnych liczących 20-30 wilków, ponieważ nie ma u nas zwierząt z którymi nie poradziłaby sobie niewielka rodzina 4-6 wilków (poza żubrami, na które wilki polują rzadko).

Materiały w ramach Kampanii „Dzikie w Mieście” prowadzonej przez ZOO Wrocław i Urząd Miejski Wrocławia powstały w konsultacji z ekspertami Uniwersytetu Wrocławskiego.