Niebezpieczna spódnica z włosów
Narodziny jeżozwierzy indyjskich w ZOO Wrocław.
W sierpniu we wrocławskim zoo przyszły na świat trzy jeżozwierze indyjskie. Od początku skutecznie ukrywają się przed opiekunami i tylko czasami dają się „przyłapać” z matkami podczas karmienia. Choć mają po około trzy miesiące wciąż są niegroźne. Jednak kiedy dorosną ich włosy staną się bronią, jedną z najbardziej zadziwiających i skutecznych w świecie przyrody. To kolce, które de facto są włosami.
Cuda natury
Matka Natura stworzyła fantastyczny świat, który nie przestaje zadziwiać kształtem, kolorem, czy umiejętnościami stanowiącymi przystosowanie do życia. Na przykład arsenał broni zwierzęcych robi ogromne wrażenie – wysuwane pazury u kotowatych, ruchoma druga szczęka u muren, plucie jadem na odległość u kobr, wypuszczanie krwi oczami u frynosomy rogatej, dziób pełniący funkcję haczyka u czakueli, uwalnianie substancji zapachowej u skunksów, czy „zaciemnianie” środowiska płynem u ośmiornic i kałamarnic. Jednym z takich dziwów są też kolce u jeżozwierzy.
Tajna broń
Trudno w to uwierzyć, ale kolce u jeżozwierzy to nic innego jak zmodyfikowane włosy, które na grzbiecie i szyi tworzą wielowarstwową okrywę. Każdy kolec połączony jest z mięśniem u podstawy, co pozwala jeżozwierzowi podnosić je w chwili zagrożenia. Podnosi wierzchnie, dłuższe kolce, które mają długość około 30 cm oraz krótsze, grubsze i twardsze o długości 5-10 cm. Najdłuższe z nich – przy szyi i łopatkach, tworzą wówczas tarczę, która może kojarzyć się ze spódnicą. Krótszymi kolcami, znajdującymi się przy ogonie, jeżozwierz potrafi jednocześnie grzechotać, aby odstraszyć drapieżnika. A co robi, gdy napastnik nie ucieka w popłochu? Atakuje!
– Jeżozwierze nie strzelają kolcami, chociaż odgłosy i szybkość ataku może to sugerować. W samoobronie odwraca się tyłem lub bokiem i szarżuje pozwalając, by kolce wbiły się w ciało przeciwnika. Dodatkowo tajną bronią są haczyki na końcach kolców. Dzięki nim łatwo wchodzą w ciało napastnika, ale wyjąć je dużo trudniej. Każdy drapieżnik, który przeżył konfrontację z jeżozwierzem, bardzo poważnie rozważy kolejny atak – opowiada Monika Górska, opiekunka małych ssaków z wrocławskiego zoo.
W naturze coraz mniej stabilnie
Gatunek ten uważany jest za powszechny w środowisku naturalnym, czyli południowo-zachodniej Azji. Jednak IUCN zwraca uwagę na stały spadek liczebności dorosłych osobników oraz skrajne wahania populacji zamieszkującej różne regiony. To pokazuje, że sytuacja jeżozwierzy indyjskich zmienia się i wkrótce mogą zostać uznane za zagrożone wyginięciem. Dlatego zaleca dalsze badania. Głównym zagrożeniem dla nich jest rozwój cywilizacji, czyli zanik siedlisk oraz polowania, ponieważ ich mięso jest cenione na lokalnym rynku.
Wrocławskie jeżozwierze
Jeżozwierze indyjskie (Hystrix indica) czują się doskonale we wrocławskim zoo. Mieszkają tu trzy dorosłe osobniki, dwie samice i samiec, które każdego roku rodzi się kilka maluchów. Zeszłoroczny przychówek zdążył się rozjechać po Europie – Hamburg i Kraków, by zrobić miejsce na tegoroczny. 7 sierpnia przyszedł na świat pierwszy maluch, a 18 sierpnia kolejne dwa – bliźniaki. Ich rodzicami są 9-letnie Heidi i 6-letnia Ignasia, które przyszły na świat w Heidelbergu, oraz 11-letni samiec, urodzony w Polsce o imieniu Mniejszy. Wszystkie maluchy czują się dobrze, choć jeszcze nie odstępują matek na krok.
– Jeszcze nie znamy płci wszystkich małych jeżozwierzy. Większą część dnia wciąż spędzają w grocie i dość rzadko wychodzą. Najczęściej można je spotkać na wybiegu rano. Najprawdopodobniej już próbują stałego pokarmu, bo matki zanoszą jedzenie do nory, ale podstawę ich diety wciąż stanowi mleko matek – dodaje Górska.
Małe jeżozwierze, wraz z rodzicami, można zobaczyć na całorocznym wybiegu z domkiem, który znajduje się w starej części zoo, w sąsiedztwie jeleni Alfreda i pawi indyjskich, a latem także flamingów.